Cześć kochani ♥
Mam nadzieję, że odpoczęliście przez święta i nie macie wyrzutów sumienia po zjedzeniu świątecznych pyszności :) Pewnie nie jeden z was przefolgował nieco i teraz nachodzi myśl: o nie, przytyłem dwa kilo, od jutra się odchudzam. Pamiętajcie w jeden dzień nie przytyjecie, w jeden dzień nie schudniecie. Musielibyście zjeść ponad parę tysiecy kcal więcej waszego zapotrzebowania. Jednak owszem, możliwe jest pojawienie się kg, lub dwóch więcej na wadze następnego dnia. Nie musimy popadać w panikę, bo najczęściej jest to zatrzymanie wody w naszym organizmie.
Nadmiar wody sprawia, że czujemy się ociężali i puchniemy. Przyczyną może być nadmierne spożycie soli (a często przy świątecznych potrawach jest jej dużo), toksyny albo alkohol. Oczywiście zatrzymanie wody następuje też przed miesiączką, jednak jej to zjawisko normalne, ponieważ wtedy podnosi się nam poziom estrogenów.
Jednak co robić by pozbyć się tej całej wody i poczucia ciężkości?
- Pij dużo wody! Brzmi to śmiesznie, ale tylko wtedy pobudzimy organizm do usunięcia nadmiaru. Najlepiej pić wodę regularnie, wtedy nasze ciało nie dostanie sygnału do jej zatrzymania.
- Dorzuć cytrynę. Wzmacnia wydalanie soli, która właśnie zatrzymuje wodę.Polecam ciepłą wodę z cytryną, orzeźwia, podkręca metabolizm i jest smaczna!
- Jedz świeże warzywa i owoce. Wspomagają one wydalanie szkodliwego sodu. Polecany jest arbuz,który zawiera jej ponad 90%!
- Zaopatrz się w warzywa strączkowe. Zawierają potas, który reguluje gospodarkę wodną organizmu i pracę nerek.
- Postaw na ruch! Plusów aktywności fizycznej jest miliony, jest ona również zbawienna w zatrzymaniu wody :)
- Dodaj ziółka. Polecam miętę, rumianek,pokrzywę, mniszek. Regularne picie herbatek pomoże nam oczyścić nasz organizm
- Jak mowa o oczyszczeniu, to fajnym pomysłem będzie krótki detoks. link do posta o detoksie
- A może przyprawy? Opcji jest wiele, byle nie sól,której powinniśmy unikać! Imbir, cynamon, słodka papryka,chili, curry. Przyprawy oczyszczają wątrobę, przez co pozbywamy się toksyn z organizmu.
A teraz tak jak wspomniałam na Facebooku mkfit przedstawiam wam moje ulubione i niezawodne śniadanie- omlet!
Przepis, który używam jest banalny. Największa sztuka to przekładanie go na drugą stronę, tutaj trzeba być ostrożny, omlet przewracamy dopiero gdy pojawiają się małe bąbelki. Omlet smażymy pod przykryciem!
Składniki: 2 jajka, 2 łyżki mąki gryczanej bądź 30 g odżywki białkowej, łyżka płatków owsianych, starte jabłko/banan. Dodaję jakieś słodziło w postaci ksylitolu, lub rozpuszczony słodzik. Jeśli chcę mieć omlet czekoladowy dodaję 2 łyżeczki ciemnego kakao:)
Są dwa warianty: szybszy i dłuższy. Gdy mamy czas to białka jaj oddzielamy od żółtek i ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Mieszamy z pozostałymi składnikami. Wariant prostszy to po prostu wymieszanie wszystkich produktów i hop na patelnię, Omlet smażę na oleju kokosowym:)
Nie masz pomysłu na polewę? Jeśli wolisz mieć omleta puchacza możesz dodać do masy 1 żółtko a drugie dodać do polewy! Żółto bełtamy z łyżką odżywki białkowej/miodem dodajemy łyżkę mleka sojowego i mieszamy. Masa nie może być za gęsta. W zależności od potrzeby można dodać cynamon pasujący do omletu z jabłkami albo kakao pasującego do naszego czekoladowego omleta :) Polewę wstawiamy na parę minut do lodówki i polewamy na gotowy,ciepły omlet.
Życzę smacznego i przesyłam jeszcze świąteczne buziaki!